Dzień pluszowego misia za nami. Moje dzieci mają ukochane pieski, świnki, kotki, ale jakoś misiów nie. Mam już całe pudło egzemplarzy "do pokochania", które czekają na lepsze czasy. Może kiedyś... Tymczasem, do szkoły trzeba było przynieść małego misia. Mama usiadła i jest. Taki sobie filcowy przyjaciel. Nie jest duży i może służyć jako zakładka do książki lub sympatyczna przywieszka do plecaka. Może też stać się ozdobą pokoju. Małe, a cieszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz