Piknik to dzisiaj zapomniana forma spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu. Zdjęcie powyżej zostało wykonane na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w Warszawie, gdzie moja babcia ( stoi z piłką) bardzo często biesiadowała na łonie natury wraz z całą swoją rodziną.
Ja nigdy nie byłam na takim pikniku z kocykiem, przekąską w koszyku, zabawkami itd. Postanowiłam to zmienić, chociaż nie wiedziałam co nam z tego wyjdzie.
Zabrałam kocyk, kilka zabawek, wodę i coś do jedzenia. Moja rodzina od początku była do tego pomysłu nastawiona entuzjastycznie. Nie planowaliśmy co konkretnie będziemy robić i to było w pikniku najciekawsze. Okazało się, że każdy z nas przypomniał sobie coś ciekawego. Mój mąż nauczył nas strzelać z trawy i na niej grać. Ja biegałam z moim synem po łące w poszukiwaniu kwiatów koniczyny, z których dawno, dawno temu plotłyśmy z moją przyjaciółką Anką wianki. Zrobiłam jeden dla mojej córeczki. Mój syn dał nam wszystkim lekcję gry w piłkę i w rzutki. A moja malutka córeczka z zapałem studiowała sekretne życie łąki.
Muszę przyznać, że była to bardzo udana wycieczka. Wszyscy byliśmy zachwyceni i postanowiliśmy powtarzać takie pikniki. Niby taka prosta sprawa, ale bardzo przyjemnie było po prostu być razem i cieszyć się sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz