Jest zima. Dla mnie to najtrudniejszy czas, bo jest zimno i ciemno. Nie moje klimaty.
Po zeszłorocznych perypetiach z zakupem czapki dla dziecka, tym razem postanowiłam nie tracić czasu i od razu uszyć samodzielnie wszystko. Nadal nie rozumiem po co dziecku pompon wielkości drugiej głowy, ale zostawiam to. Wybieram sprawdzony patent- prosta forma i odjazdowa tkanina. Nie, że nie potrafię inaczej, ale przekonałam się wielokrotnie, że proste formy najlepiej się sprawdzają. Nowością są dla mnie kominy. Ten patent wypatrzył gdzieś/wymyślił (?) mój genialny mąż i oczywiście zlecił mi szycie. Gdybym ja wiedziała jaka to wygoda?! Nie ma kłopotu z wiązaniem (i odwiązywaniem się) szalika, Dziecko zawsze ma cieplutko i milutko pod szyją.
Tak mi się spodobało szycie czapek i kominów, że mam ochotę na więcej.
Na razie powstał komplet dla małego pirata- tkanina to resztki z pirackiej bluzki dla synka, którą już pokazywałam i granatowa dresówka. Mój synuś dołożył do stylizacji nauszniki...
Drugi komplet jest dla córeczki- cieniutka dresówka w dziecięce obrazki, połączona z dzianiną minky. Niestety, na razie córeczka nie chciała pozować do zdjęć. Cóż...- szanuję jej decyzję :)