Co można przywieźć z wakacji prócz wspomnień i kilku fotografii? Niestety, coraz mniej ciekawych rzeczy. Wszędzie jest to samo. Sklep, stragan, restauracja- trudno o zaskoczenie. Zawsze szukam czegoś lokalnego- smaków, wyrobów, jakichś osobliwości, ale naprawdę jest z tym coraz trudniej. A jeszcze trudniej z takimi rzeczami dla dzieci. Dlatego w tym roku zrobiliśmy sobie pamiątkę sami. Jadąc nad morze zaopatrzyliśmy się w stosowną literaturę, w papier, kredki, klej i postanowiliśmy mieć uszy i oczy otwarte. Przyznam, że dla mnie była to najciekawsza wyprawa nad morze, a i dzieci nie narzekały.
Badaliśmy wiatry, prądy morskie, przyglądaliśmy się roślinom i zwierzętom. Wszystko opisaliśmy i narysowaliśmy w zeszycie, który jest materialnym dowodem wyprawy i naszą najpiękniejszą, wyjątkową i jedyną na świecie pamiątką.
Moje największe odkrycie to przyroda. Prawie każdego roku jestem nad morzem i nie zwracałam uwagi na rośliny, ptaki, o drobnych zwierzątkach żyjących na plaży i w morzu nie wspominając. Chociaż..., przypomniały mi się trawy na wydmach i drobne kwiatki, które podobały mi się w dzieciństwie, ale jako dorosła osoba wcale ich nie zauważałam. Zobaczyłam ile jest piękna dookoła nas, tylko jakoś nie ma czasu się tym zająć. Bardzo jestem szczęśliwa, że w te wakacje się udało.
Innym odkryciem jest świat poławiaczy bursztynu. Byliśmy na spotkaniu z takim panem i okazało się, że zarówno o bursztynach, jak i o ich pozyskiwaniu nie wiedzieliśmy nic. Wróciliśmy do pokoju z wypiekami na twarzy, a mój mąż z synem od razu zaczęli snuć marzenia o wyprawach po bursztyny (niestety, najlepsze połowy mają miejsce zimą, ale kto wie...).
W tym naszym zeszycie - pamiątce schowaliśmy te dni, tę nową dla nas wiedzę i przede wszystkim nasze emocje i uczucia. Piękniejszej pamiątki nie kupimy nigdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz