sobota, 12 grudnia 2015

Chłopaki

     Co roku w okolicy Świąt całą rodziną czytamy i oglądamy historie związane z tym właśnie czasem. Hitem jest oczywiście "Opowieść wigilijna". W zeszłym roku mieliśmy okazję zobaczyć przepiękne przedstawienie w teatrze lalek na motywach tego opowiadania. Zawsze też wracamy do słuchowiska z całkiem niezłymi rolami Kowalewskiego, Adamczyka i Stenki.
     W tym roku z moim synem byłam na balecie pt.: "Dziadek do orzechów". Ja byłam zachwycona, niestety, mój syn mniej. Stwierdził, że skoro nic nie mówią, to nie wiadomo o co w tym chodzi. Być może jeszcze dla niego za wcześnie na balet. Wróciliśmy jednak do klasycznego opowiadania Hoffmanna, które było dla niego znacznie łatwiejsze w odbiorze. Sama chętnie przypomniałam sobie tę romantyczną opowieść o małej Klarze, która we śnie przeżywa niesamowite przygody z dziadkiem do orzechów w roli głównej, a w końcu zakochuje się w nim i spotyka go w realnym życiu. To taka inna wersja historii o księciu na białym koniu, o którym marzy każda z nas.
      Uszyłam też dla mojego synka nie jednego, a aż trzech dziadków do orzechów. Inspiracją był wielkanocny (?!)  numer "Mollie Potrafi", w którym były zaprezentowane podobne lalki. Synuś jest zachwycony. Wciąż pytał kiedy wreszcie skończę pracę nad nimi. Teraz powiedział mi, że mogłabym mu uszyć ich więcej, żeby była cała armia. Zobaczymy...


1 komentarz:

  1. Armia dziadków do orzechów? :))) Hihih :))

    Może powstanie nowy balet, powieść albo przynajmniej nowa, wspaniała historia.

    Pozdrawiam,
    Asia

    OdpowiedzUsuń