piątek, 15 lipca 2016

Zabawa w piratów

    Chłopcy uwielbiają zabawę w piratów. Niektóre dziewczynki zresztą też. Jedno z moich bardzo wczesnych wspomnień jest w pewnym sensie związane z taką zabawą. W moim przedszkolu był wielki balkon, czy też taras. Kiedy wychodziliśmy tam z panią, uwielbiałam wyobrażać sobie, że jestem na okręcie, który płynie przez morza i oceany. Tworzyłam w wyobraźni całe historie,             w których nie brakowało piratów, różnych morskich stworzeń i wielkich, niebezpiecznych fal. To morze przerażało i fascynowało jednocześnie.
    Zrobiliśmy sobie z moim synkiem papierowy okręt i pirata z papugą na ramieniu. Jest statek, załoga, a morze znajdziemy wszędzie. Wystarczy uruchomić wyobraźnię.

środa, 13 lipca 2016

Piknik

     Piknik to dzisiaj zapomniana forma spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu. Zdjęcie powyżej zostało wykonane na przełomie lat 20. i 30. XX wieku w Warszawie, gdzie moja babcia       ( stoi z piłką) bardzo często biesiadowała na łonie natury wraz z całą swoją rodziną.
     Ja nigdy nie byłam na takim pikniku z kocykiem, przekąską w koszyku, zabawkami itd. Postanowiłam to zmienić, chociaż nie wiedziałam co nam z tego wyjdzie.
    Zabrałam kocyk, kilka zabawek, wodę i coś do jedzenia. Moja rodzina od początku była do tego pomysłu nastawiona entuzjastycznie. Nie planowaliśmy co konkretnie będziemy robić i to było        w pikniku najciekawsze. Okazało się, że każdy z nas przypomniał sobie coś ciekawego. Mój mąż nauczył nas strzelać z trawy i na niej grać. Ja biegałam z moim synem po łące w poszukiwaniu kwiatów koniczyny, z których dawno, dawno temu plotłyśmy z moją przyjaciółką Anką wianki. Zrobiłam jeden dla mojej córeczki. Mój syn dał nam wszystkim lekcję gry w piłkę i w rzutki. A moja malutka córeczka z zapałem studiowała sekretne życie łąki.
     Muszę przyznać, że była to bardzo udana wycieczka. Wszyscy byliśmy zachwyceni                       i postanowiliśmy powtarzać takie pikniki. Niby taka prosta sprawa, ale bardzo przyjemnie było po prostu być razem i cieszyć się sobą.




poniedziałek, 11 lipca 2016

Ryba mojego synka


    Znowu ryba. Co ja zrobię, że ten motyw nas dosłownie prześladuje w tym roku? Mój syn zrobił sobie taką  rybę, która raz jest skromna i miła a raz... straszy małe rybki. Dużo śmiechu było przy tworzeniu tej pracy. Polecam wszystkim taką zabawę na burzowe letnie wieczory.

sobota, 9 lipca 2016

Moje rybki

     Poprzedni post o łowieniu ryb zainspirował mnie do uszycia takich rybek. Sama nie wiedziałam czy spodobają się dzieciom i jak je wykorzystają. Okazało się, że rybki można łowić piec na patelni, gotować, podawać siostrze na talerzu. Mogą też być bronią, rzutką, przytulanką  i  gryzaczkiem. Miło jest patrzeć na te wszystkie zabawy.
    Rybki uszyłam z białej bawełny. Wzory namalowałam pisakami do tkanin.




wtorek, 5 lipca 2016

Na ryby...

     Zawsze wydawało mi się, że łowienie ryb jest nie dla nas. To nie nasz temperament- siedzieć        z wędką i nic nie robić- twierdziłam. Teraz rozumiem, że nie wiedziałam o rybach nic. No dobrze, kto mnie zna ten wie, że nie wezmę do ręki robaka i nie zabiję żadnego stworzenia. A jednak pojechałam na ryby i nawet mi się spodobało.
     Zaczęło się od tego, że mój syn wymyślił, że chciałby zobaczyć jak to jest. Popytaliśmy wśród znajomych i dowiedzieliśmy się, że w okolicy jest bardzo fajny staw hodowlany. Można łowić ryby, ale nie jest to takie całkowicie oderwane od cywilizacji siedzenie nad potokiem w głuszy- czyli była szansa, że damy radę. Wokół stawu są ławeczki, wędki można wypożyczyć, a jeśli nic nie złowimy- jest restauracja serwująca ryby. Jest też plac zabaw dla maluchów, które znudzą się łowieniem (bardzo jestem wdzięczna za ten pomysł właścicielom tego terenu).   
     Okazało się, że łowienie ryb może być bardzo dobrym pomysłem na spędzanie czasu z dziećmi. Pstrągi łowi się "dynamicznie" (mam nadzieję, że nie przeczytają tego "prawdziwi" wędkarze), trzeba cały czas coś z tą wędką robić i być uważnym. Teren jest przepiękny, więc można też pospacerować, nakarmić kaczki, pobawić się. Wszyscy zaczęliśmy bardziej interesować się gatunkami ryb                  i przyrodą. Dla mnie to nowe doświadczenie, ale naprawdę urocze. Coś co wydawało się zupełnie nie dla nas, okazało się fascynującą zabawą.

piątek, 1 lipca 2016

Butelka sensoryczna

   Butelki sensoryczne to bardzo proste zabawki dla maluchów. Mój syn zrobił od razu dwie sztuki- jedną dla siebie i jedną dla siostry.
   Do wykonania takiej zabawki potrzebne są : małe plastikowe butelki, sypki brokat, koraliki, cekiny, małe zabawki, ewentualnie ozdobne taśmy, naklejki, ozdoby do przyklejenia.
  Do czystej butelki bez etykiet wsypujemy brokat, ewentualnie koraliki, cekiny lub małą zabaweczkę. Można też ograniczyć się do samego brokatu. Potem nalewamy wodę i zakręcamy butelkę. Ja dla bezpieczeństwa posmarowałam środek nakrętki klejem, ale nie jest to konieczne. Potem możemy ozdobić butelkę na zewnątrz. Mój syn był tutaj raczej oszczędny, ponieważ nie mógł się doczekać zabawy.
     Zabawka wydaje się bardzo prosta, ale naprawdę od kilku dni jest ulubionym przedmiotem moich dzieci. Pięknie wygląda kolorowy brokat pływający w wodzie. Butelkę można toczyć po podłodze, raczkować za nią, chować i szukać, ustawiać na różne sposoby, leżeć z nią i po prostu obserwować małego nurka-zabawkę w środku. Dziecięca wyobraźnia nie ma granic!
     Na koniec dodam jeszcze małą uwagę dla rodziców. Nie wolno zostawiać małego dziecka             z butelką sensoryczną, ponieważ istnieje niebezpieczeństwo wydostania się wody z brokatem            z butelki (odkręcenie lub pęknięcie butelki). Zabawa zawsze powinna odbywać się pod kontrolą kogoś dorosłego.