Ostatnio przeczytaliśmy kilka fajnych książek dla dzieci o detektywach. Najbardziej spodobała nam się historia Lassego i Mai z książki "Tajemnica pożarów" autorstwa Martina Widmarka i Heleny Willis. Widziałam w księgarni, że są kolejne części przygód tej wesołej i dociekliwej pary. Na pewno sięgniemy po nie wkrótce. Na razie postanowiliśmy pobawić się w detektywów w domu.
Kilka lat temu byłam na warsztatach o odciskach palców, które prowadzili studenci prawa zaangażowani w kółku kryminologicznym. Bardzo dużo opowiadali o tym jak wygląda praca śledczych na miejscu przestępstwa i jak naprawdę bada się oraz porównuje zebrane materiały. Mieliśmy też możliwość spróbować zdjąć odciski przy pomocy różnych technik.
Przypomniałam sobie o tym i postanowiłam pobawić się z synem w detektywów. Oczywiście była to prosta zabawa, bo nie mamy do dyspozycji profesjonalnych materiałów, ale dziecko było bardzo szczęśliwe i niezwykle zaangażowane.
Najpierw przygotowałam odciski palców i ust na szklanej płytce, szklance, kieliszku. Przygotowanie polegało na tym, że nawilżyłam palec i usta delikatnie kremem a następnie odcisnęłam na szkle. Pewnie bez tego zabiegu też można sobie poradzić, ale chodziło mi o to, żeby wszystko wyglądało efektownie. Przygotowałam też "proszki": mąkę i cynamon (mój syn wybrał to drugie) oraz pędzelki. Potem była już tylko zabawa. Trzeba było odciski znaleźć i odpowiednio zabezpieczyć. Obserwowaliśmy czym różnią się nasze odciski i starałam się opowiedzieć wszystko czego nauczyłam się warsztatach przed laty. Mój syn był zachwycony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz