niedziela, 28 lutego 2016

Mały detektyw

   Ostatnio przeczytaliśmy kilka fajnych książek dla dzieci o detektywach. Najbardziej spodobała nam się historia Lassego i Mai z książki "Tajemnica pożarów" autorstwa Martina Widmarka i Heleny Willis. Widziałam w księgarni, że są kolejne części przygód tej wesołej i dociekliwej pary. Na pewno sięgniemy po nie wkrótce. Na razie postanowiliśmy pobawić się w detektywów w domu.
   Kilka lat temu byłam na warsztatach o odciskach palców, które prowadzili studenci prawa zaangażowani w kółku kryminologicznym. Bardzo dużo opowiadali o tym jak wygląda praca śledczych na miejscu przestępstwa i jak naprawdę bada się oraz porównuje zebrane materiały. Mieliśmy też możliwość spróbować zdjąć odciski przy pomocy różnych technik.
Przypomniałam sobie o tym i postanowiłam pobawić się z synem w detektywów. Oczywiście była to prosta zabawa, bo nie mamy do dyspozycji profesjonalnych materiałów, ale dziecko było bardzo szczęśliwe i niezwykle zaangażowane.
   Najpierw przygotowałam odciski palców i ust na szklanej płytce, szklance, kieliszku. Przygotowanie polegało na tym, że nawilżyłam palec i usta delikatnie kremem a następnie odcisnęłam na szkle. Pewnie bez tego zabiegu też można sobie poradzić, ale chodziło mi o to, żeby wszystko wyglądało efektownie. Przygotowałam też "proszki": mąkę i cynamon (mój syn wybrał to drugie) oraz pędzelki.  Potem była już tylko zabawa. Trzeba było odciski znaleźć i odpowiednio zabezpieczyć. Obserwowaliśmy czym różnią się nasze odciski i starałam się opowiedzieć wszystko czego nauczyłam się warsztatach przed laty. Mój syn był zachwycony.



czwartek, 25 lutego 2016

Torebka dla trochę większej dziewczynki

    Już nie mogę się doczekać kiedy zacznę szyć torebeczki, spineczki i inne akcesoria dla małej dziewczynki. Głowa mi pęka od pomysłów. Na razie uszyłam torebkę dla trochę większej dziewczynki w prezencie urodzinowym. Mam nadzieję, że sprawiłam jej choć trochę radości.
Torebka jest wykonana z fioletowego zamszu i ozdobiona aplikacją wyhaftowaną krzyżykami. Wnętrze torebki uszyłam z fioletowego weluru. Myślę, że torba będzie pasowała do wiosennych stylizacji. Wyobrażam sobie, że ładnie też może wyglądać jako ozdoba wnętrza.

niedziela, 21 lutego 2016

Świecznik z gliny dla dziadka

   Na urodziny dziadka mój syn wymyślił sobie taki prezent. Wąż ulepiony jest z gliny i pomalowany farbkami. Dziadek był bardzo zadowolony.
Poniżej zdjęcie przed pomalowaniem:

piątek, 19 lutego 2016

Laleczki poduszeczki część II

    Dzisiaj czas na przystojnych mężczyzn do przytulania. Tak jak poprzednio obrazki narysowałam kredkami do tkanin na bawełnie.



środa, 17 lutego 2016

Laleczki poduszeczki

    Ostatnio wymyśliłam sobie takie laleczki poduszeczki. Są miłe do przytulania i inne niż typowe lale ze sklepu. Narysowałam je kredkami do tkanin na bawełnie.




poniedziałek, 15 lutego 2016

Po co chłopakowi lalka?

    Lalka to tradycyjna zabawka dla dziewczynki. Służy do zabawy w odgrywanie ról. Jest symbolem człowieka- dziecka, matki, przyjaciółki itd. Jeszcze niedawno nie do pomyślenia było, żeby chłopiec posiadał lalkę, chociaż z tego co pamiętam z dzieciństwa, chłopcy zawsze tymi lalkami się bawili. Po prostu pożyczali je od koleżanek.
Pamiętam też, że klasyczna zabawa w dom wyglądała tak, że dziewczynka zostawała w domu           z dzieckiem (lalką), a chłopiec szedł do pracy. Po powrocie do domu siadał z gazetą przed telewizorem. Taki "klasyk" jak z każdego domu. Dzisiaj inna jest rola mężczyzny w rodzinie              i inaczej dzieci bawią się w dom. Zmieniła się też rola lalki w tej zabawie. Teraz i tato i mama zajmują się lalą, tak jak w życiu.
   Dla mnie nie ma nic dziwnego w tym, że chłopiec może zapragnąć lalki. W końcu wychowujemy  naszych synów nie tylko na "żywicieli rodziny". Chcemy, żeby -tak jak współcześni mężowie            i tatusiowie- angażowali się w życie rodziny, wychowanie, zabawy i pielęgnację dzieci. Mali chłopcy uczą się tego od tatusiów, a czasem mogą mieć ochotę "poćwiczyć" rolę taty w zabawie z lalką. Starsze pokolenie ma niestety z tym faktem duży kłopot. Ile razy słyszałam, że chłopiec nie może mieć lalki, że to jest dziwaczne i niepotrzebne?
  Mój syn poprosił o lalkę kiedy był bardzo chory. Mieliśmy taki rok, że wciąż leżeliśmy w szpitalu. W którymś momencie poprosił mnie o lalkę. Taką do przebierania, ze smoczkiem. Zadzwoniłam do męża, żeby kupił małego bobaska. Sama byłam ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie. Dziecko musiało po prostu odreagować to co się z nim działo. Zajmował się tą lalą dokładnie tak jak ja się nim zajmowałam- usypiał, przebierał, przytulał, śpiewał, ale też robił zastrzyki i badał. Myślę, że ta lalka pomogła mu przeżyć wszystkie trudne chwile. Potem jak wiele innych zabawek trafiła do kufra.
   Polecam wszystkim dzieciakom i rodzicom książkę "Lalka Wiliama" Charlotty Zolotow, która podejmuje ten temat. Bohaterem jest chłopiec, który marzy o lalce. Ciekawe są reakcje otoczenia, szczególnie ojca, na ten dziwny z jego punktu widzenia pomysł. Wiliam przeżywa różne rozterki, nawet wstydzi się swojego pragnienia. Z pomocą przychodzi mu ciepła i wyrozumiała babcia. Nie chcę zdradzić całej fabuły. Zachęcam do przeczytania książki. Mnie osobiście przeszkadzają trochę ilustracje, które nie są w moim guście, ale i tak warto sięgnąć po "Lalkę Wiliama".
Lalka na zdjęciu to Tilda. Dostałam ją od Marysi, która specjalizuje się w szyciu takich lal. Dziękuję :)
  

sobota, 13 lutego 2016

środa, 10 lutego 2016

Syrenka

    Niedawno czytałam, że zabawką 2015 roku jest lala. Pooglądałam ją sobie i jestem wstrząśnięta. Jest to lalka z bajki, co trochę tłumaczy jej popularność, ale moim zdaniem jest brzydka i w dodatku bardzo droga. Ja mam taką umowę z moim synkiem, że nie kupujemy brzydkich zabawek- dziwadeł, agresywnych figurek, potworów zmieniających się to w robota, to w coś tam innego. Jakoś na razie nam się to sprawdza. Jemu też te zabawki nie za bardzo się podobają. Niektóre są modne, ale on już sam sobie tłumaczy, że brzydkiego nie chcemy w domu. Z lalkami jest gorzej, bo naprawdę więcej jest tych brzydkich. Nie rozumiem niesłabnącej popularności lalek truposzek, czy skrzyżowania dziewczynki z koniem lub jednorożcem (tak, tak są takie lalki). Inne znowu wyglądają jak dzieci z ciężkimi chorobami genetycznymi, mają dziwaczne proporcje i twarze. I nie mam tu na myśli ciekawych projektów oswajania z innością - lalki z trądzikiem, w ciąży, czy na wózku inwalidzkim bronią się szlachetną ideą, dla której powstały. Tak czy inaczej, bardzo trudno dzisiaj kupić ładną lalę, chociaż lalek w sklepach jest niezwykle dużo.
    Ja radzę sobie tak, że sama szyję lale dla mojej córeczki i synka. Dzisiaj prezentuję syrenkę z filcu. Ze względu na ozdoby z drobnych koralików laleczka musi  trochę poczekać, aż moja dziewczynka dorośnie. Na razie jest po prostu ładną ozdobą pokoju. Na zdjęciu pozuje z zegarem, który uszyłam dla syna.


piątek, 5 lutego 2016

Moje lale

     Dawniej lala była luksusem, raczej nie do zabawy a dla ozdoby. U mojej babci całe lata stała piękna lala w zielonej sukni, której nie wolno było dotykać. Dzieci i tak sobie radziły. Robiło się lale z gałganków, z papieru, z patyczków, bibułki, z ciasta i z chleba. Mnie jakoś bliżej do tych zwykłych, ale miękkich, kochanych lal do przytulania. Uwielbiam je szyć i wymyślać. Dotąd nie bardzo miałam dla kogo. Trochę lal rozdałam, trochę zrobiłam dla synka i dla siebie, ale odkąd pojawiła się mała dziewczynka w moim domu... Myślę, że powstanie ich duuuużo. Dzisiaj pokazuję moje matrioszki- z filcu i z materiału.


wtorek, 2 lutego 2016

Chłopięce marzenia

   Prawie każdy chłopiec ma taki okres, kiedy chce zostać strażakiem, maszynistą lub policjantem. Tak jest i tak musi być. My też przeżywamy różne fascynacje. Był czas, kiedy codziennie można nas było spotkać na dworcu kolejowym. Siadaliśmy na peronie i oglądaliśmy pociągi. Mój syn był pewny, że zostanie kolejarzem. Potem były zabawy w policjanta i złodzieja. Jednocześnie brana była pod uwagę kariera kierowcy autobusu. Przepraszam też wszystkich panów budowlańców na okolicznych budowach. Zdarzało się, że przyglądaliśmy się ich pracy godzinami. Ostatnio codziennie bawimy się w strażaków. Sama jestem ciekawa co zostanie z tych chłopięcych marzeń, ale przyglądanie się temu wszystkiemu jest fascynujące.
   Uszyłam dla mojego synka książeczkę, w której występuje we wszystkich wymarzonych rolach. Cóż więcej o niej pisać? Zapraszam do oglądania.













poniedziałek, 1 lutego 2016

Myszki

    Pierwszy raz takie myszki uszyłam w podstawówce. Mama mojego kolegi miała na fotelach takie puchate narzuty w mysim kolorze. Siedziałam sobie, patrzyłam na te narzuty i nagle wymyśliłam myszy. Mama mojego kolegi była naprawdę fajna. Zdjęła jedną narzutę i podarowała mi ją. Powstała cała kolekcja myszy dla mnie, dla kolegi i jeszcze dla kilku osób. Dzięki takim ludziom możemy być kreatywni. Nie każdy rozumie twórczego bzika.
Pamiętam też jak inna pani, która wiedziała o tym, że uczę się szyć, przyniosła mi całą torbę ścinków różnych materiałów sukienkowych. Ja pracowicie zszyłam te wszystkie kawałeczki i wycięłam z nich moją pierwszą sukienkę. To był kolorowy kwiecisty patchwork. Szkoda, że nie mam zdjęć tamtej sukienki.
   Wracając do myszek, szyłam takie jeszcze wiele razy. Nie potrzeba na nie wykroju, dlatego nie są identyczne. Rysuję sobie myszkę, wycinam z resztek, zszywam i gotowe. Te egzemplarze powstały na zamówienie mojego syna. Przypomniał sobie taką myszkę, którą uszyłam mu do żłobka. Teraz musiałam uszyć dwie- dla niego i dla siostry. W środku myszki mają grzechotkę własnej produkcji. Do pudełeczka po cukierkach, które mają dwie kalorie, wrzucam trochę kaszy lub drobny nieugotowany makaron. Zaklejam pudełeczko taśmą klejącą i umieszczam wewnątrz zabawki. Pozostaje tylko wymyśleć imiona nowym przyjaciółkom i gotowe.