sobota, 16 stycznia 2016

Zabawy językowe

    Dzisiaj napiszę parę słów o zabawach językowych, które bardzo lubimy. Są one bardzo przydatne w momentach, kiedy trzeba zająć czymś dziecko, a nie bardzo jest czym. My często bawimy się tak w samochodzie, w kolejce lub na długich spacerach, kiedy mój syn zaczyna marudzić, że nogi bolą.
    Pierwsza zabawa, nazwijmy ją SŁOWA, polega na wymyślaniu definicji słów, np. "Co to jest kubek?". Druga osoba musi wytłumaczyć co oznacza słowo kubek np. "Jest to przedmiot przeznaczony do picia." Definicja może być szersza, węższa, zabawna lub bardzo serio. Warto zacząć od prostych nazw przedmiotów, a potem stopniowo przechodzić do trudniejszych pojęć jak "zieleń", "wiatr", "ciepło", "przyjaźń", "radość". Od nazw przedmiotów można przejść do dyskusji filozoficznej. Dzieci uwielbiają takie rozmowy i tak naprawdę ta zabawa jest tylko punktem wyjścia do ważnych rozmów o świecie i o nas. Zresztą zależy to od nas, od naszego nastroju. Myślę, że ważne jest, tak jak we wszystkich zabawach z dziećmi, żeby to było naturalne i niewymuszone. Jednego dnia jest to zabawa, która kończy się na rozrywce, a innego - ważna rozmowa.
    Jeśli ktoś nie ma nadal pomysłu jak zacząć bawić się słowami, to polecam jako punkt wyjścia serię książeczek o słoniku Pomelo Ramony Badescu wydawnictwa "Zakamarki". Zabawne, czasem zaskakujące ilustracje są ciekawą interpretacją różnych pojęć i pretekstem do rozmów o nich              z dzieckiem, a czasem też z samym sobą.
    Druga zabawa, nazwijmy ją HISTORIE, polega na wymyślaniu różnych historyjek. Jedna osoba proponuje kto będzie występował i kilka szczegółów, np. księżniczka, zagubione jabłko, stary zniszczony blok. Druga osoba wymyśla historię i opowiada ją. Oczywiście jest przy tym dużo śmiechu, bo im bardziej nieprawdopodobne i śmieszne lub straszne będą perypetie księżniczki, tym lepiej. Czasem wplatamy w nasze historie jakieś fragmenty z bajek, książek, filmów, a nawet z życia. Czasem jest też tak, że opowiadam coś co się wydarzyło naprawdę i mój syn prosi, żebym opowiedziała co było dalej. Kiedy nie wiem, to on prosi, żebym coś wymyśliła i potem tworzymy sobie dalszy ciąg historii. Są takie opowiadania, które tak zabawnie nam wyszły, że do nich wracamy i opowiadamy ponownie lub coś zmieniamy, np. o panu ugryzionym przez kleszcza, któremu            w szpitalu podali nieodpowiedni lek i wyrosły mu liście na stopach a żona go nie poznała, albo          o lekarzu, który jechał do wypadku w kopalni złota, ale karetka utknęła w szybie.
   Po co bawić się słowami, językiem? Jest to przede wszystkim doskonała rozrywka dla całej rodziny. Dziecko poznaje wciąż nowe wyrazy, staje się bardziej wrażliwe na język, brzmienie            i znaczenie słów. Bardzo rozwijamy wyobraźnię. I jesteśmy razem, budujemy bliskość, poczucie wspólnoty w tym językowym szaleństwie, bo (przynajmniej u nas) zawsze są to zabawy śmieszne, nawet szalone. Bardzo dużo dowiadujemy się o sobie- o tym jak myślimy, rozumiemy świat, jacy jesteśmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz